O istnieniu Aarona Swartza dowiedziałem się dopiero jakieś półtora roku temu, kiedy prokuratura stanu Massachusetts rozpoczęła jego zakończoną tragicznie gehennę zmagań z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.
Ale przecież od lat korzystałem z dobrodziejstwa RSS, które współtworzył, będąc jeszcze 14 letnim chłopcem; od lat dyskutowałem na reddicie, do którego powstania się przyczynił, i pewnie też mnóstwo razy używałem sajtów, których oprogramowanie oparte jest o web.py - bibliotekę jego autorstwa.
Nie należał nigdy do Partii Piratów, ale bywa nazywany piratem, był programistą, hackerem i aktywistą przepełnionym ideą wolnego oprogramowania, wolnej kultury i nauki. Jako nastolatek współtworzył Creative Commons, założył internetową grupę Demand Progress, wsławioną walnym przyczynieniem się do wygranej amerykańskich aktywistów z projektem SOPA, współpracował z Rootstrikers i Avaaz.
Umowy handlowe próbujące uregulować internet to tylko część kontrowersyjnych projektów, które są prowadzone w Unii Europejskiej. W Polsce mieliśmy już próbę wprowadzenia monitoringu i cenzury internetu w ramach tzw. „ustawy hazardowej” z 2010 roku, wtedy udało się nam także zaprotestować, a zapisy dotyczące sieci zostały wyłączone z prac. Niestety KE pracuje nad analogicznym projektem, w związku z zagrożeniem „terroryzmem” o nazwie Clean IT.
ACTA była pierwszą w historii Unii Europejskiej umową handlową zablokowaną z uwagi na sprzeciw obywateli. Lobbyści wielkiego biznesu musieli zmienić strategię by osiągnąć swoje cele. Stąd kolejne tajemnice w negocjacjach umowy z Kanadą (CETA) oraz z Indiami (EU-India FTA). Dla nas to kolejne pola bitew. Będziemy znów potrzebować Waszej pomocy.
Termin „Umowa handlowa” jest mylący. Oryginalny termin „free trade agreement” czyli „umowa o wolnym handlu” wprowadza w błąd podwójnie. Pod pozorem usuwania barier, podatków i ceł realizuje cele międzynarodowych korporacji. Jedyna wolność wynikająca z tych umów to „zielone światło” dla korporacji by działać w sposób, który często kończy się całkowitym zniszczeniem lokalnych gospodarek czy też wykorzystaniem organów ścigania w celu ochrony własnych interesów. Najgorsze jest to, że my podatnicy musimy płacić rachunek za utratę narodowej suwerenności i praw obywatelskich. Zablokowaliśmy ACTA w lipcu, ale kolejne dwie umowy są w trakcie tworzenia i musimy być gotowi do kontaktu z naszymi eurodeputowanymi, kiedy przyjdzie czas.
O co chodzi?
Co to jest INDECT?
Pod nazwą INDECT kryje się “INtelligent information system supporting observation, searching and DEteCTion for security of citizens in urban environment” (czyli: Inteligentny system informacyjny wspierający obserwację, wyszukiwanie i detekcję dla celów bezpieczeństwa obywateli w środowisku miejskim) . Jest to projekt badawczy Unii Europejskiej, który się rozpoczął w roku 2009, a powinien zostać zakończony w 2013.
INDECT- to jeden z największych programów obserwacyjnych, które dotychczas powinny zostać wdrożone. Obejmuje on nie tylko internet. Także ludzie spacerujący na ulicy nie ukryją się przed INDECT-em. Co nam się wydaje jako abstrakcyjny Science Fiction, moze stać się brutalną rzeczywistością juz w 2013. Science Fiction było wczoraj. INDECT łączy wszelkie dane z for, portali społecznością (np. Facebook, nasza-klasa), przeglądarek z bazami danych, danymi komunikacyjnymi oraz obserwacją kamer na ulicach. INDECT będzie wiedział, gdzie jesteśmy, co robimy, dlaczego coś robimy i jakie będą nasze następne kroki. INDECT będzie miał informacje o naszych znajomych i gdzie pracujemy. INDECT będzie oceniał, czy sie zachowujemy normalnie czy nienormalnie.
W starciu z domeną prawa dosyć popularnym stwierdzeniem jest: „jeżeli nie masz nic na sumieniu nie masz czego się obawiać”. Słowa te pewnie nie jedna osoba słyszała w przypadku gdy miała do czynienia ze sprawą sądową czy zwykłą kontrolą policji. Jednak czy aby na pewno nie ma czego się obawiać? Takie tezy może zweryfikować tylko życie. I zweryfikowało, już nie pierwszy raz …